środa, 30 grudnia 2020

„Gody na Kurpiach” według ks. Władysława Skierkowskiego (1934 r.)

„Gody na Kurpiach” to tytuł referatu, który wygłosił ks. Władysław Skierkowski 10 stycznia 1934 r. w siedzibie Towarzystwa Naukowego Płockiego. W referacie, z którego swego rodzaju sprawozdanie opublikował „Głos Mazowiecki”, możemy w skrótowej formie przeczytać jak wyglądał okres świąt Bożego Narodzenia na Kurpiach jeszcze w latach 30. XX wieku. Szerszy opis zwyczajów dotyczących okresu Bożego Narodzenia, Nowego Roku i święta Trzech Króli autorstwa ks. Skierkowskiego, można znaleźć w III tomie Puszczy Kurpiowskiej w pieśni (wyd. pod red. H. Gadomskiego, Ostrołęka 2003). Poniższy tekst „według odczytu ks. Skierkowskiego” jest zwięźlejszy i daje ogólny obraz tego jak w okresie międzywojennym wyglądały kurpiowskie święta.

W tekście zachowano pisownię oryginalną. Zapraszam do lektury!

_____________




Gody na Kurpiach
(Według odczytu ks. Skierkowskiego w Tow. Nauk. w Płocku)


Gody na Kurpiach to okres od świąt Bożego Narodzenia włącznie aż do święta Trzech Króli. Gody rozpoczynają się dniem wigilijnym od samego rana. Charakterystycznem zjawiskiem regjonalnem w Puszczy Kurpiowskiej jest to, że w wielu wypadkach „wieczerzę” wigilijną spożywają już rano. Kto zaś „wieczerzował” rano, przez cały dzień nic już nie je.

„Wieczerza” odbywa się mniej więcej tak samo, jak w innych częściach Polski. Stół nakryty białym obrusem. Pod obrusem siano. Potrawy wigilijne postne, kraszone olejem. A więc kluski z makiem, kapusta z grzybami… Czasem też i rybka smażona. Na talerzu opłatek. Kurpie mają upodobanie w opłatkach kolorowych. Musi więc być w paczce opłatków przynajmniej jeden kolorowy.
Po „wieczerzy” kolędy. Pierwsza zawsze:

»Z raju pięknego miasta
Wygnana jest niewiasta…«

Wiele czynności i zdarzeń w dzień wigilijny ma, według wierzeń kurpiowskich, znaczenie symboliczne. Jeśli np. zaraz po „wieczerzy” wejdzie chłop, będą się w gospodarstwie rodzić same byczki, jeśli kobieta – same jałóweczki. Zabijają też srokę i przybijają ją nad wejściem do obory. Ma to chronić bydło od chorób. Sypią także przed wejściem do obory pas maku, co ma mieć takie same znaczenie. W dniu wigilijnym piorą ręczniki, by dobrze rodził się len. Z pozostałych opłatków wycinają sylwetki różnych zwierząt domowych i leśnych i nalepiają te wycinanki do belek pod sufitem, aby w nowym roku był dobry chów i obfitość zwierzyny. Siano ze stołu daje się bydłu, aby i ono miało „gwiazdkę”. Po „pasterce”, w nocy, młodzież obrzuca się ziarnem, jak mówią „na urodzaj”.

Wierzą, że w noc wigilijną bydło rozmawia między sobą. Ale tylko godni ludzie mogą tę rozmowę rozumieć. Kiedyś jakiś gospodarz chcąc podsłuchać tę rozmowę, schował się w oborze i usłyszał straszną rzecz: że krowy mają go wywieźć na cmentarz. Chłop z wrażenia spadł z powały. I zabił się. Był pogrzeb. Lepiej więc byłoby nie podsłuchiwać.

W dzień św. Szczepana ksiądz święci w kościele owies, który z pietyzmem przechowują do siewu lub dają bydłu. Kolędowanie z gwiazdą trwa od Bożego Narodzenia do Nowego Roku. Wśród kolęd jest dużo oryginalnych kurpiowskich, bardzo starych; wiele jest oryginalnych melodyj. Bardzo pilnie śledzą Kurpie atmosferę 12-u dni po B. N. Z nich przepowiadają pogodę całego roku.

Specjalnością na Nowy Rok są pszenne packi, ozdobione na wierzchu figurami zwierząt i roślin. – Nazywają te placki „Nowolatkami.” Na Trzech Króli znów w każdym domu muszą być pszenne ciastka z cukrem, smarowane z wierzchu miodem. Ciastkami temi częstuje się wszystkich, kto tylko przyjdzie do chaty. Zwą się one „fafarnuchami”. Skąd ta nazwa pochodzi, niewiadomo. Trudno to ustalić.

Od święta Trzech Króli chodzą po wsiach „Herody”. Zwyczaj ten spotykamy wszędzie, ale na Kurpiach jest i wiersz inny i treść dość odmienna, a także i melodje odrębne. Udział bierze 11-12 i więcej chłopaków wiejskich. Kostjumy z papieru kolorowego. Przedstawienia mają duże powodzenie i są zapraszane do każdego prawie domu. Kończą się ucztą wspólną „aktorów”, biorących udział w przedsięwzięciu, na którą składają się ofiary rzeczowe i pieniężne, zebrane na widowiskach.


Źródło: „Głos Mazowiecki” nr 10 z 13 I 1934.

Oprac. Łukasz Gut