sobota, 28 stycznia 2023

Relacje z bitew pod Myszyńcem i Żelazną z 1863 roku

Kolejna rocznica wybuchu powstania styczniowego skłania do przyjrzenia się kurpiowskiemu aspektowi wydarzeń 1863 roku. Niewątpliwie, powstanie stało się, jak i gdzie indziej, ważnym elementem lokalnej historii, czasem punktem odniesienia dla patriotyzmu kilku pokoleń Kurpiów i legendą, która przetrwała za pośrednictwem pisarzy (Maria Konopnicka) czy miłośników regionu i jego badaczy (Adam Chętnik). Bitwy pod Myszyńcem i pod Żelazną stanowią chyba najlepiej rozpoznane epizody powstańcze na Kurpiach. Pierwsza, kojarzona słusznie z Zygmuntem Padlewskim, unieśmiertelnionym przez Konopnicką, to wydarzenie, które doczekało się opracowań historyków i upamiętnienia w postaci pomników. Druga bitwa, coraz lepiej znana dzięki lokalnym badaczom i pasjonatom, również staje się trwałym elementem zbiorowej pamięci.

Nasza wiedza o obu bitwach nie może się obyć pośród innych źródeł m.in. bez ówczesnej prasy. Poniżej przedstawiam dwie relacje z walk, pierwsza z gazety „Wiadomości z Pola Bitwy”, dotycząca bitwy pod Myszyńcem, a druga o bitwie pod Żelazną pochodzi z krakowskiego „Czasu”. Jak relacjonowano oba starcia „nazajutrz” po ich rozegraniu? Co pisano o Padlewskim i drugim bohaterze powstania na Kurpiach – Konstantym Rynarzewskim? Zapraszam do lektury.

(Kurpie na rycinie z 1864 roku. „Postęp” 1864, nr 5)


______________

20 marca 1863. Opis bitwy pod Myszyńcem

Myszyniec, województwo Płockie

Oddział Zameczka składający się z jazdy, kosynierów i strzelców, pod dowództwem Naczelnika wojskowego województwa Płockiego, pułkownika Zygmunta Padlewskiego, będąc otoczonym przez trzy kolumny moskiewskie idące z Łomży, Ostrołęki i Pułtuska pod dowództwem jenerała Tolla, po 2-dniowych najzręczniejszych obrotach, nakoniec forsownym marszem doszedł do brzegów Narwi między Ostrołęką a Łomżą i dnia 6 marca o godz. 11 w nocy przeprawił się w miejscu nazwanem Kępa. Dnia 7 marca oddział znajdował się w Myszeńcu, poniszczywszy mosty na Rosodze. Dnia 8 marca oddział nasz zajął stacyę graniczną Dąbrowy, gdzie w jego ręce dostały się amunicya, broń, kilka koni, znaczna ilość mundurów i inna wojskowa odzież pozostawiona przez strażników granicznych, którzy przed nadejściem naszego oddziału do Pruss schronili się, a z których 5 pojmano.

Dnia 9 marca po powrocie z Dąbrowy, kiedy oddział maszerował ku wsi Surowe, o godz. 6 rano, o wiorstę od Myszeńca zaatakowany został przez moskali w sile przeszło 1000 piechoty, 200 jazdy i 2 działa pod dowództwem jenerała Tolla idącego z Łomży. Walka trwała pięć godzin, w ciągu których nasz oddział cofał się w najzupełniejszym porządku pod nieprzyjacielskim działowym i karabinowym ogniem, oraz pod natarciami jazdy, na przestrzeni 3 wiorst, zakrywając swoje rezerwy i obozy.

Nakoniec w dogodnej pozycyi, kosynierzy mając na czele naczelnika oddziału pułkownika Padlewskiego, który z Narodową chorągwią w ręku, pierwszy ich raz do boju za Ojczyznę prowadził, rzucili się do ataku, i tem niespodzianem i bohaterskiem natarciem, zmusili wroga do sromotnej ucieczki. Po zupełnem cofnięciu się moskali, oddział nasz w dalszą udał się drogę. Ten oddział prowadzony przez niego, patryotycznego i dzielnego naczelnika, prawdziwie wielką i zasłużoną okrył się sławą: albowiem tak w całym odwrocie, jak w zwycięzkim odparciu wroga, okazał wytrwałość i odwagę, przez które dorównał najdoświadczeńszym i najdzielniejszym zastępom.

Odznaczyli się nadto w tej bitwie: dowódzca 1-go batalionu kosynierów, podpułkownik Frycze, Edward Rolke i dowódzca 2-go bataljonu kosynierów Wilkoszewski, który zginął (poprzednio już odznaczył się w kilku potyczkach, jak w Mężeninie gdzie dowodził, i w innych miejscach). Pod Myszyńcem padło z naszej strony 10, ranionych było 20; moskale zaś stracili 100 ludzi, między którymi kilku oficerów. Ta nierówność w stratach ztąd pochodzi, że oddział nasz w zakrytych bronił się pozycyach, a nadto opatrzony jest doborem strzelców, których strzały rzadko są daremnemi.


Źródło: „Wiadomości z Pola Bitwy” nr 6 z 20 III 1863
________________


17 listopada 1863. Opis bitwy pod Żelazną

Warszawa 17 listopada

Chociaż najazd moskiewski wytężył ucisk i wszystkie swoje siły, aby powstanie narodowe wraz z narodem zniszczyć, siły nasze zbrojne wzrastają i na całej krajów naszych przestrzeni walka z najazdem się toczy. Z następnego listu dowiadujemy się o nowej pomyślnej potyczce w Płockiem:

„Przed kilkunastu godzinami (d. 8 b. m.) opuściłem oddział nasz, który odpoczywał wówczas we wschodniej części powiatu ostrołęckiego, po zwycięzkiem spotkaniu się we wsi Żelazna, na pograniczu powiatu prasnyszskiego. Radość nasza była jednak pomięszana, bo major Rynarzewski kochany od żołnierzy i wszystkich go znających, otrzymał ranę ciężką w boju tym, która zagraża jego życiu (Korespondent nasz z Płocka doniósł już o śmierci tego dzielnego dowódzcy. P. R. Cz.). Co do opisu boju, takowy nadeszle zapewne do Warszawy władza wojskowa, ja ograniczę się przytoczeniem wiadomych mi dobrze szczegółów. Moskali było 4 roty piechoty gwardyi (Raport moskiewski twierdzi, że było 3 roty z semanowskiego pułku gwardyi a czwarta z pułku liniowego, 150 objeszczyków i 50 kozaków. P. R. Cz.), a nadto znaczna liczba objeszczyków i kozaków.

Z naszej strony wzięły udział w boju: płocki oddział IV pod dowództwem Lenartowicza, 200 strzelców; 120 kosynierów i 76 koni (Dunetti); oraz oddział Kurpiów pod dowództwem majowa Felickiego, 250 strzelców, 160 kosynierów, 30 koni; oraz oddział III (jazda Ziembińskiego 78 koni i oddział strzelców koni 20); razem 450 strzelców, 280 kosynierów, 150 koni jazdy regularnej, 50 koni jazdy nieregularnej. Dowództwo nad temi siłami miał major Rynarzewski. Plac bitwy otrzymali nasi, Moskale zmuszeni do cofnięcia się, stracili 2ch oficerów zabitych, 2ch rannych ciężko, żołnierzy rannych i zabitych do czterdziestu. Z naszej strony zginęło: z oddziału IV żołnierzy 10 i podporucznik Antoni Łazowski, który trzy razy upadłszy dnia tego z koniem, dostał nareszcie cios śmiertelny. Z oddziału kurpi, żołnierzy 4ch było rannych. Jazda straciła kilka koni; razem straty nasze wynoszą: zabitych 17, rannych 12 do 15. Zabraliśmy kilka koni, kilkanaście szaszek kozackich, kilkanaście karabinów. Żołnierz młody, ale dzięki pracy i dobrym rozporządzeniom majora Rynarzewskiego, kapitana Lenartowicza, poruczników Koźmińskiego, Ciesielskiego, w jak największym porządku prowadził pięciogodzinną walką.

Rezultat powyższy walki niedoświadczonego żołnierza z wyborowem moskiewskiem wojskiem bo gwardyą, byłby jeszcze korzystniejszy dla nas, gdyby nie nieszczęsne przeznaczenie odbierające nam najdzielniejszych dowódzców. Major Rynarzewski kochany przez żołnierzy, tak jak nikt jeszcze w naszem województwie od czasu nieodżałowanego Mystkowskiego, ciężko ranny. W godzinę po rozpoczęciu boju kula karabinowa raniwszy konia w szyję, utkwiła mu w prawem biodrze. Aczkolwiek ciężka rana, dzielny dowódzca nie chciał opuszczać swego stanowiska i dopiero po parę godzinach zbytnie osłabienie zmusiło go zsiąść z konia i powierzyć dowództwo przy końcu boju swym pomocnikom: Obok niego ranieni dwaj adjutanci: Józef Bogucki i Nieciewkiewicz. Ostatni lekko raniony, ale pierwszy zapewne nie przyjdzie do zdrowia. Bogucki był dzielny 18letni młodzieniec, pełen odwagi i poświęcenia.

Jako odznaczających się odwagą w boju, przytomnością i karnością przedstawieni są w raporcie: kapitan Lenartowicz, Ciesielski podporucznik, Koźmiński porucznik, Piotrowski podoficer”.

Współcześnie donoszą władze, że w tym oddziale i w niektórych innych brak zupełny lekarzy. W boju pod Żelazną nie było ani nawet felczera, z tego powodu stan naszych rannych po tej potyczce był opłakany, szczególniej majora Rynarzewskiego, który nie mógł być dobrze opatrzonym. Wiadomo, że Moskale mszczą się zarówno nad lekarzami, którzy opatrują rannych naszych, jak i nad księżmi którzy ich spowiadają, to jednak nie powinno ich odstręczać od spełniania swego wysokiego powołania, tak jak nie odstręcza i innych kraju obywateli.


Źródło: „Czas” nr 268 z 22 XI 1863


Oprac. Łukasz Gut