niedziela, 23 lipca 2023

Sprawa Stanisława Cichego, czyli opowieść o kurpiowskim przemytniku

Był prawdopodobnie prostym chłopakiem, który w momencie śmierci miał zaledwie 21 lat. Pochodził ze wsi Cupel, gm. Czarnia. Rocznik 1914. Kawaler. Mimo typowego zapewne życiorysu, materiały do ostatnich godzin życia bohatera niniejszego tekstu odnaleźć można w aż trzech archiwach państwowych.

Stanisław Cichy – bo o nim mowa – urodził się 3 kwietnia 1914 roku jako szóste dziecko Juliana i Marianny z domu Mróz. Kiedy miał osiem lat, zmarła mu matka, a dwa lata później, w 1924 roku ojciec. Osierocony dziesięciolatek miał więc trudne dzieciństwo, tym bardziej, że w tymże 1924 roku oprócz Stanisława, żyła jeszcze trójka jego rodzeństwa: Marianna (ur. 1905), Franciszek (ur. 1907) i Antonina (ur. 1910). Pozostała czwórka zmarła we wczesnym dzieciństwie[1].

(Cupel i miejscowości pograniczne na niemieckiej mapie z 1937 roku. Źródło: 1:100 000 Karte des Deutschen Reiches, Großblatt/Einheitsblatt)

Przemyt na Kurpiach w latach II RP

Powyższa sytuacja rodzinna może być jakimś wytłumaczeniem, dlaczego Stanisław Cichy zajął się przemytem. Przemyt, który na pograniczu polsko-niemieckim był zjawiskiem powszechnym, stawał się często źródłem zarobku dla ludności kurpiowskiej zamieszkującej tereny w okolicy Myszyńca. Szmugiel już w epoce porozbiorowej był intratnym zajęciem, a jego „tradycja” przetrwała zmiany polityczne powstałe po I wojnie światowej. Pojawienie się Polski Odrodzonej nie zlikwidowało nielegalnych interesów na granicy, o czym obrazowo wzmiankował Adam Chętnik. Wybitny etnograf pisał już w 1920 roku, iż do „7 puszczańskich grzechów głównych” należy zaliczyć nieczystość – w interesach, prowadzonych przez przemytników i szmuglerów pogranicznych[2].

O tym, że na Kurpiach rola przemytu jest szczególnie znacząca, wiedziały dobrze władze Rzeczypospolitej. W memoriale z 1937 roku, znajdującym się w papierach ambasady RP w Berlinie, referującym sytuację w powiatach nadgranicznych, podkreślano, że wśród Kurpiów „fach przemytniczy” przechodził z ojca na syna, metody przemytnicze miały być wyspecjalizowane, a sam przemyt przez to trudno uchwytny[3]. Wśród przyczyn, dla których przemyt był dość powszechny wśród mieszkańców północnej części regionu kurpiowskiego, autorzy memoriału wymienili „niezmiernie ubogą glebę” i fakt, że ów „fach” był bardziej opłacalny niż rolnictwo. Trudno z taką konstatacją się nie zgodzić, a warto też dodać, że oprócz czynników gospodarczych, wskazywano na mentalność samych Puszczaków, dla których przemytnictwo stało się swego rodzaju nałogiem. Efekty działalności przemytników oceniano krytycznie i chociaż słaba gleba miała być jedną z przyczyn przemytu, to nadmierne zajęcie się takim interesem sprawiało, że niejeden z przemytników przestawiał uprawiać rolę[4]. Dodajmy też, że oprócz słabej gleby, istotne znaczenie w rozwoju przemytnictwa można przypisać „wielkiej” polityce, a więc wojnie celnej, która rozpoczęła się w 1925 r.[5].

Warto też dodać, że tzw. wymyt towarów do Prus Wschodnich i przemyt z Prus na Kurpie związany był z zapotrzebowaniem na konkretne towary po obu stronach „zielonej granicy”. Z Kurpiami współpracowali m.in. Garnuch z Księżego Lasku, Gustaw Duda z Faryn i Kaczmarczyk z Wujak. Do najczęściej szmuglowanych towarów na stronę niemiecką należały mięso wieprzowe, zboże, gęsi, nabiał, oraz konie. Z kolei z Prus na Kurpie przemycano sacharynę, jedwab, koronki bawełniane, rodzynki czy zapalniczki[6]. O skali przemytu, w który zaangażowani byli mieszkańcy nadgranicznych wiosek niech świadczy fakt, że przykładowo w czerwcu 1933 roku niemiecka straż graniczna na odcinku granicznym powiatu ostrołęckiego zatrzymała 15 sztuk koni[7].

Na tym tle nieco lepiej możemy zrozumieć przemytniczą działalność Stanisława Cichego. Wychowujący się przez połowę życia bez rodziców, być może tylko w ten sposób mógł się utrzymywać. Przejdźmy zatem do wydarzeń z drugiej połowy listopada 1935 roku[8].

Listopad 1935

21 listopada 1935 roku obok Stanisława Cichego, nielegalnie do Prus udał się też inny mieszkaniec wsi Cupel, Franciszek Olender. Udając się z wymytem kilkudziesięciu kg mięsa wieprzowego, które otrzymali u gospodarza Mroza ze wsi Cupel, około godziny 15.30 przekroczyli „zieloną granicę”. Przemyt nie był przypadkowy. Miejsca, do których Cichy i Olender mieli dostarczyć mięso, były z góry zaplanowane. Stanisław Cichy miał odnieść mięso do gospodarza Dygnala w miejscowości Schrötersau, a Franciszek Olender do gospodarza Szlaska w Altwerde w powiecie Ortelsburg (Szczytno). Niestety, po 10 minutach od rozdzielenia się Cichego i Olendra zaczęły się problemy.

Cichy trafił na patrol niemieckiej straży granicznej. Stanisław został trafiony w „bok koło kręgosłupa”, a mimo to, zdołał jeszcze zeznać posterunkowemu Jerzemu Winklerowi w Czarni o całym zdarzeniu! Oddajmy głos Kurpiowi, który jak wielu jego sąsiadów zajmował się przemytem:

(…) w dniu 21 listopada 1935 r. około godziny 15.30 przeszedłem granicę państwa na terenie wsi Cupel gminy Czarnia wraz z Olendrem Franciszkiem zamieszkałym we wsi Cupel, udając się w głąb do Niemiec, bez zezwolenia władz polskich. Ja i Olender nieśliśmy mięso wieprzowe. Kiedy Znaleźliśmy się pod wsią Olszynka w Niemczech, w odległości około jednego kilometra od granicy z za krzaków naprzeciwko nas Straż Graniczna niemiecka nas oświetliła reflektorem, poczem bez żadnego ostrzeżenia posypały się strzały jak by pistoletowe, jak mnie się wydaje było pięć strzałów. Wobec tego ja i Olender poczęliśmy uciekać w stronę granicy do Polski i jedna z kul trafiła mnie z tyłu w bok koło kręgosłupa i wylot jej był z prawej strony brzucha. Pomimo wielkiego bólu dobiegłem do granicy i upadłem i na ten czas podbiegł do mnie Olender Franciszek, który się mną zaopiekował przenosząc mnie na polską stronę do pobliskiego domu. Dodaję, że Niemcy strzelali na przestrzeni około 50 metrów. Mięso przy ucieczce porzuciłem. Ile było Niemców na czatach tego nie wiem.

Podobnie do Cichego zeznawał towarzysz jego przemytniczej wyprawy, wspomniany Franciszek Olender. 32-letni Olender dodał jednak kilka szczegółów. Będąc już po stronie niemieckiej, miał usłyszeć 6-7 strzałów, a następnie głos Cichego wykrzykującego słowa „O Boże”. Olender miał przenieść postrzelonego Cichego na terytorium Polski i razem trafili do gospodarza Władysława Mroza zamieszkałego w Cuplu. W poszukiwaniu furmanki Olender udał się, jak można mniemać, do innych mieszkańców wsi, a gdy powrócił, Stanisława Cichego opatrywali już funkcjonariusze Straży Granicznej.

Jak zeznawał dalej Franciszek Olender, nie usłyszał on żadnego strzału ostrzegawczego, co miało się zdarzać coraz częściej i co spowodowało, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych prosiło Ambasadę RP w Berlinie o interwencję w niemieckim MSZ (Auswärtiges Amt), aby wyjaśnić tę sytuację. Dodajmy, że zeznania Cichego i Olendra mijały się w szczególe, gdzie miało dojść do postrzelenia. Według Olendra Stanisław Cichy został postrzelony pod wsią Szlitrowo, a nie pod Olszynką.

(Przemyt we wsi Cupel nie zaczął się wraz ze Stanisławem Cichym i Franciszkiem Olendrem. Dowód w powyższym fragmencie z czasopisma „Czaty” z 1929 r., nr 7.)

Tragiczny koniec

Postrzelony Cichy nie zdołał przeżyć. O godz. 22.00 został przywieziony do myszynieckiego lekarza, dr. Stanisława Pawłowskiego. Niestety, po pięciu godzinach od przyjazdu i mimo prób odratowania, Stanisław Cichy zmarł. Pochowano go na cmentarzu w Czarni.

Historia Stanisława Cichego to przykład, jeden z wielu słabo rozpoznanych dotychczas przykładów długiego trwania przemytu na pograniczu polsko-niemieckim. Niech powyższy tekst będzie przyczynkiem i zachętą do badań nad tym dość pobieżnie opisanym tematem z historii Kurpiowszczyzny.

______________

Przypisy:

[1] Archiwum Państwowe w Warszawie Oddział w Pułtusku, Urząd Stanu Cywilnego w Myszyńcu. Księga Zgonów Gmina Czarnia. Roczniki: 1930-1941, nr 109. (metryki.genbaza.pl) Za wskazanie akt metrykalnych związanych z postacią Stanisława Cichego dziękuję Pani Marcie Wojciechowskiej.
[2] Nr 61. 1920 kwiecień 25. Informacja o Związku Puszczańskim, [w:] Źródła historyczne do dziejów Kurpiowszczyzny 1789-1956, red. W. Łukaszewski, Truskaw-Żelazna Rządowa 2020, s. 206.
[3] Nr 96. 1937 Listopad. Memoriał w sprawie stosunków w powiatach graniczących z Prusami Wschodnimi, [w:] Źródła historyczne…, s. 328.
[4] Ibidem, s. 328-329.
[5] L. Grochowski, Walka z przestępczością przemytniczą w okresie II Rzeczypospolitej, „Studia Prawnoustrojowe” 2004, t. 3, s. 136.
[6] Z. Kudrzycki, Rozogi – wieś mazurska a Kurpie, „Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego” 1996, t. 10, s. 134.
[7] Archiwum Państwowe w Białymstoku (dalej: APB), Urząd Wojewódzki Białostocki, Miesięczne sprawozdania sytuacyjne wojewody białostockiego za 1933 rok, sygn. 72, k. 84.
[8] Opis wydarzeń z listopada 1935 roku oparłem na materiałach zawartych w: Archiwum Akt Nowych, Ambasada RP w Berlinie, sygn. 2791, k. 1-20; APB, Urząd Wojewódzki Białostocki, Miesięczne sprawozdania sytuacyjne wojewody białostockiego za 1935 rok, sygn. 85, k. 111.

Autor: Łukasz Gut