niedziela, 30 listopada 2014

"Fabrykacya guzików" w Kadzidle


Jak dobrze wiemy, głód na Kurpiach z 1881 roku doprowadził do znacznego zubożenia i tak przecież biednych mieszkańców Kurpiowszczyzny. Trudne czasy lat 80. XIX wieku były jednym z powodów późniejszej emigracji mieszkańców regionu do Prus i Stanów Zjednoczonych. Emigracja nie była jednak jedynym wyjściem. Przynajmniej w jakimś stopniu zaradzić biedzie Kurpiów próbował hrabia Ludwik Krasiński (1833-1895).

Krasiński urodził się w Krasnem pod Przasnyszem. Po swym ojcu Auguście odziedziczył duży majątek i dobra m.in. Krasnosielc i Przystań w ówczesnej guberni łomżyńskiej, a także majątki w innych guberniach, a nawet Ursynów, który jeszcze nie był wtedy częścią Warszawy. Po 1863 roku Ludwik Krasiński niechętny zresztą powstaniu, włączył się w nurt pracy organicznej. Zajął się pomnażaniem własnych dochodów, m.in. poprzez unowocześnianie należących do niego folwarków. 

Rok 1881 przyniósł zainteresowanie Krasińskiego losem głodujących Kurpiów. Żyłka społecznika i dążenie ku modernizacji kraju splotły się najwyraźniej we właścicielu Krasnego i już kilka lat po dramatycznych wypadkach na Kurpiach, hrabia podjął się znakomitej idei. Oto w roku 1886 rozpoczął tworzenie w Kadzidle fabryki guzików, która to fabryka miała pomóc miejscowym mieszkańcom w wydźwignięciu się z biedy. Słowo "fabryka" nasuwa nam może skojarzenia z dużymi przedsiębiorstwami, tymczasem pomysł Krasińskiego dla biednych mieszkańców to po prostu małe warsztaty, które dawałyby im zarobek.

"Fabrykacya" jak pisano o produkowaniu guzików, musiała rozpocząć się gdzieś na przełomie zimy i wiosny 1886 roku. Przynajmniej na to wskazuje poniższy fragment "Gazety Warszawskiej" z 19 kwietnia 1886 roku:


Możemy domniemywać, że pomysł na rozwój Kurpiowszczyzny to nie zwykła fanaberia bogatego szlachcica, ale chyba inicjatywa, która w swych początkach miała ambitnie zamiary. Powyższy fragment wskazuje na obecność czeskich instruktorów, którzy mieli uczyć Kurpiów jak wyrabiać guziki, czy spinki. Gazeta "Wiek" również z 19 kwietnia, informując o kadzidlańskich początkach guzikarstwa, rozszerza nieco wiadomości. Dowiadujemy się, że Czesi pracowali z Kurpiami przez trzy tygodnie, w trakcie których młodzi Kurpie ponoć opanowali całkiem nieźle swoje nowe rzemiosło. Guziki miały być tworzone z rogu, kości i masy perłowej. Nad całością prac na miejscu czuwał inżynier Surowicz. Właściwym dyrektorem firmy był jednak delegowany do tej roli przez Krasińskiego, Feliks Gomoliński.

We wrześniu tego samego roku guzikarstwo na Kurpiach rozwijało się już chyba przyzwoicie, skoro wspominana wyżej "Gazeta Warszawska" informowała o 60 czynnych warsztatach. W planach Krasińskiego miało działać 300 warsztatów, co dla okolicznych mieszkańców mogło stanowić nie lada wsparcie finansowe. Wyroby kurpiowskie miały już w listopadzie 1886 roku znaleźć się na jednej z wystaw konfekcji.

Trudno orzec, jak toczyły się dalsze losy "fabrykacyi". Wiadomo, że fabryka guzików w Kadzidle istniała jeszcze w 1892 roku, kiedy proboszcz parafii Goworowo, ks. Antoni Brykczyński publikował w "Biesiadzie Literackiej" artykuł pt. "Wycieczka na Kurpie". Brykczyński stwierdzał z zadowoleniem, że działa kilkaset warsztatów, nawołując jednocześnie do dalszych inwestycji nad rozwojem rzemiosła w tym rolniczym regionie. Korespondent "Kuriera Warszawskiego" natomiast, omawiając sytuację w Ostrołęce i okolicznych wsiach, przy okazji stwierdził, że guzikarstwo na Kurpiach, a także inne gałęzie przemysłu ludowego nie podnoszą znacząco poziomu życia w tych stronach. Efektem była wzmożona emigracja z tych terenów.

Być może iż kres warsztatom guzików w Kadzidle położyła śmierć Krasińskiego 21 kwietnia 1895 roku. Co prawda w testamencie, spisanym tuż przed śmiercią Krasiński przepisał fabrykę jej dyrektorowi Feliksowi Gomolińskiemu i adwokatowi Lucjanowi Wrotnowskiemu, ale o dalszych losach guzikarstwa na Kurpiach autorowi niniejszego tekstu nic nie wiadomo. Być może jednym z powodów zaprzestania działalności zapoczątkowanej przez hrabiego Ludwika była kwestia taryfy celnej. W jednym z artykułów z 1888 roku, anonimowy autor wspominając o wyrobach z Kadzidła, skupia się na ochronie poprzez cła i zwolnienie od opłat dla sprowadzających muszle perłowe z egzotycznych krajów, będące podstawą przemysłu guzikarskiego. Być może jednak problemy związane z kadzidlańskimi warsztatami były jednak bardziej skomplikowane.

"Fabrykacya guzików" okazała się jednak ważnym pomysłem i w XIX-wiecznych dziejach Kurpiowszczyny pomysłem, który nie miał niestety innych naśladowców. Emigracja przed 1914 rokiem jest tego jednym z najważniejszych dowodów.


Bibliografia:

* "Gazeta Warszawska" 1886, 1888.
* "Kurier Warszawski" 1894.
* "Gazeta Świąteczna" 1895.
* Z. Niedziałkowska, "Puszcza Zielona. Bory Ostrołęckie" Warszawa 1981.

Autor: Łukasz Gut

niedziela, 9 listopada 2014

Głód na Kurpiach w 1881 roku w świetle ówczesnej prasy


Głód na Kurpiach z 1881 roku to pozornie jedno z bardziej znanych wydarzeń w kurpiowskiej historii. Warto przyjrzeć się temu jak ówczesna prasa reagowała na klęskę mieszkańców Puszczy i na działania jakie wówczas podjęto, aby pomóc Kurpiom.

Najsłynniejszą relację dotyczącą głodu na Kurpiach zawdzięczamy Bolesławowi Prusowi. Wówczas Prus był dziennikarzem "Kuriera Warszawskiego" i w tej gazecie pisał stałe felietony pod nazwą "kroniki tygodniowej". W jednej z takich kronik z 11 kwietnia 1881 roku zwrócił uwagę na głodujących Kurpiów i z właściwą sobie ironią zachęcał do ofiarowywania datków na mieszkańców okolic Myszyńca. Przyszły autor "Lalki" stwierdzał:


Pisarskie umiejętności musiały pomóc w propagowaniu sprawy kurpiowskiej, co potwierdzają późniejsze wzmianki w samym "Kurierze" o ofiarach pieniężnych na Kurpiów płynących nawet z terenów dzisiejszej Ukrainy. Choć najbardziej znana, to relacja Prusa nie była jedyną w owym czasie, jaką warto przybliżyć. Trzy dni po opisywanej wyżej relacji w tygodniku "Ekonomista" pojawił się obszerny artykuł na temat interesującego nas tematu. Oto według autorów, hrabia Ludwik Krasiński, przejęty losem proszących o jałmużnę Kurpiów, miał ustalić, iż problemy Kurpiów spowodował głównie huragan, wraz z gradem jaki nawiedził tereny Puszczy Zielonej 21 czerwca 1880 roku. Stąd na przednówku 1881 roku brakowało Kurpiom zapasów, a ich tragiczna sytuacja pobudziła ówczesną opinię publiczną do działania.

Z inicjatywy Krasińskiego zawiązał się komitet mający na celu pomóc głodującym Kurpiom, a sam hrabia na wstępie ofiarował 500 rubli. Kwota to była niemała, zważywszy, że w podobnym okresie w takim np. regionie świętokrzyskim można było kupić gospodarstwo 11 hektarowe za... 1000 rubli. Krasiński zatem dał przykład, a problemom ludności powiatu ostrołęckiego wychodził w niedalekiej przyszłości nie tylko poprzez darowizny, ale i za pomocą realnych pomysłów zatrudnienia miejscowej ludności. On to bowiem w 1886 roku zorganizował w Kadzidle fabrykę guzików, która miała dać zatrudnienie Kurpiom.

Nie tylko Krasiński zareagował na wieść o głodujących Kurpiach. O bolączkach ludu pisał na bieżąco "Korespondent Płocki", a tamtejsze środowisko amatorskich muzyków postanowiło urządzić koncert charytatywny, z którego dochód przeznaczony miał być jako pomoc dla mieszkańców Myszyńca, a także Wolkowych i innych miejscowości. Liczbę potrzebujących rodzin szacowano na ponad 600. "Korespondent..." wpływał najwyraźniej na miejscowych czytelników, skoro już 30 kwietnia ofiarę 5 rubli deklarował jeden ze stałych współpracowników czasopisma, zachęcając jednocześnie do aktywności innych Płocczan.

Najwięcej uwagi wśród ówczesnej prasy głodującym Kurpiom poświęcała "Gazeta Świąteczna". Było to pismo skierowane do ludu, założone przez Konrada Prószyńskiego w tym samym roku co omawiane wydarzenia. Prószyński jako zwolennik pracy organicznej i krzewienia oświaty swoim czasopismem dawał znakomitą okazję, aby na bieżąco informować o sytuacji w regionie Ostrołęki. Oto w marcowym wydaniu tygodnika zamieszczono w "Gazecie..." list pisany w imieniu całej społeczności kurpiowskiej, którego autorzy podpisali się jako Puszczanie. List ten w ciekawej formie pokazuje przyczyny klęsk widziane okiem ówczesnych mieszkańców regionu. Owi Puszczanie wskazywali na upadek moralny i ciemnotę panującą wśród ludu, spowodowaną brakiem oświaty w regionie, a to miało prowadzić w konsekwencji do biedy.

Aktywność Krasińskiego, koncerty organizowane w Płocku i w Warszawie, a także ofiary napływające z różnych stron Królestwa Polskiego sprawiły, że według autorów "Gazety Świątecznej" los Kurpiów miał się poprawić w czerwcu 1881 roku. Owa "ciemnota" niektórych mieszkańców Puszczy szokowała co niektórych korespondentów gazety skoro jeden z nich tak pisał o stosunku Kurpiów do pieniędzy, które szły wówczas na Puszczę:


Głód na Kurpiach z 1881 roku to jedno z najbardziej tragicznych wydarzeń w historii Kurpiów. Powtarzające się klęski żywiołowe w kolejnych latach, mało wydajne gospodarstwa, a także brak zajęcia w innych sektorach niż rolnictwo sprawił, że pod koniec XIX wieku na Kurpiach rozpoczęła się masowa emigracja zarówno sezonowa (do Prus), jak i często stała (Stany Zjednoczone). Klęska głodu z 1881 roku nie rokowała dobrze na przyszłość. Wydaje się jednak, że musiała mieć również wpływ na miejscowych chłopów, z których Ci co bardziej światli zakładali na przełomie wieków spółdzielnie, kółka rolnicze itp.

Warto też pamiętać o tym jak pozytywnie zareagowało ówczesne społeczeństwo Mazowsza, ale i nie tylko na dotknięte nędzą tereny. Tym bardziej budzi podziw taka sytuacja w warunkach zaboru rosyjskiego, gdzie np. samo organizowanie składek na Kurpiów wymagało zgody generał-gubernatora warszawskiego.

W tym pobieżnym rzucie oka na to jak przedstawiano sytuację na Kurpiach w kwietniu 1881 roku zasygnalizowałem tylko temat, który właściwie do tej pory nie został rzetelnie opisany, choć przecież jest to jedno z ważniejszych wydarzeń w naszej lokalnej historii.

Bibliografia:

*"Ekonomista" - 16 i 17
*"Kurier Warszawski" - nr 90
*"Korespondent Płocki" - wybrane numery
*"Gazeta Świąteczna" - wybrane numery

Autor: Łukasz Gut