niedziela, 24 lipca 2022

Aleksander Pieńdak z Kierzka – Kurp, co listy do gazety pisał

Aleksander Pieńdak z Kierzka to postać bardzo mało znana, a szkoda, bo jego korespondencje, które przesyłał w okresie międzywojennym do „Gazety Świątecznej” zasługują na uwagę. Napisał kilka listów, które w znakomity sposób oddają problemy Kurpiów przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, a przy okazji dają możliwość przynajmniej pobieżnego poznania mentalności tego rolnika. Był to jeden z tych światłych mieszkańców regionu, którzy dzięki „Gazecie Świątecznej” próbowali unowocześniać swoje gospodarstwa i podnosić poziom życia u siebie i swoich sąsiadów.

„Gazeta Świąteczna” i Kurpie

„Gazeta Świąteczna” to czasopismo założone przez Konrada Prószyńskiego „Promyka”, autora m.in. słynnego elementarza, na którym uczyło się czytać i pisać kilka pokoleń Polaków. Założona w 1881 roku „Gazeta…” stała się z miejsca interesującą nowością na rynku prasowym Królestwa Polskiego. Było to pierwsze czasopismo przeznaczone „dla ludu”, w którym regularnie publikowano korespondencje od czytelników. Od początku istnienia czasopisma publikowali w nim Kurpie, by wymienić chociażby Franciszka Pieńkosa z Brodowych Łąk, Mateusza Perzona i Piotra Kaczyńskiego z Dylewa, czy Franciszka Ugniewskiego z Lemana. „Gazeta Świąteczna”, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę panujący jeszcze przed 1939 r. analfabetyzm, była czasopismem bodaj najpopularniejszym z tych, które dochodziły na Kurpie. Konstanty Kaczyński z Kadzidła notował w 1917 r.: Ludzie garną się do czytania tak, że Gazety Świątecznej przychodzi do naszego zakątka 100 egzemplarzy, a każdy z chęcią ją czyta i chwali, że jest najlepsza dla wszystkich, bo dla każdego zrozumiała[1]. W czasach II RP niejako wtórowały kadzidlańskiemu korespondentowi dane urzędowe, według których w 1935 r. „Gazeta Świąteczna” należała nadal do częściej czytanych w powiecie ostrołęckim[2].

Popularność „Gazety…” i być może przywiązanie do niej czytelników sprawiało, że kiedy powstawały lokalne czasopisma („Gość Puszczański”, „Przegląd Ostrołęcki”), to niektórzy nadal od niej się nie odwracali. Aleksander Pieńdak obok innego mieszkańca Kierzka – Antoniego Zadrożnego, należał do najczęściej publikujących Kurpiów w „Gazecie Świątecznej” po 1918 roku.

(Winieta „Gazety Świątecznej” z 1887 roku zawierająca ilustrację kościoła w Kadzidle
Źródło: „Gazeta Świąteczna” 1887, nr 364.)

Rolnik z Kierzka

Kierzek miał w dwudziestoleciu międzywojennym szczęście do chłopów, którzy, by posłużyć się sformułowaniem zaczerpniętym z „Gazety…”, położyli cepy w stodole i wzięli do ręki pióro. Jak wspomniano, obok Pieńdaka do „Gazety Świątecznej” pisał też Antoni Zadrożny, a kilkanaście listów przez nich łącznie napisanych to ciekawe źródło do historii małej miejscowości, którą Kierzek był w latach dwudziestych, licząc u progu niepodległości 185 mieszkańców[3]. Do 1931 r. Kierzek znajdował się w gminie Dylewo, a po zmianie nazwy gminy z 30 czerwca 1931 r. wieś znalazła się w nowoutworzonej gminie Kadzidło[4].

Co wiemy o tym ciekawym rolniku, który czasami chwytał za pióro? Niestety niewiele. Milczą o nim regionalne publikacje poza nielicznymi wyjątkami. Wiemy, że jak wielu zresztą Kurpiów był w swoim czasie na emigracji w Ameryce, jak sam pisał, przez kilkanaście lat[5]. Trudno zidentyfikować, kiedy do Ameryki przybył, ale być może już w 1903 lub 1909 r., bo wtedy to amerykańskie źródła z Ellis Island Foundation notują Aleksandra Pieńdaka z Kierzka, przybywającego do Stanów Zjednoczonych. Czy to ten sam Aleksander Pieńdak? Tego niestety nie wiadomo. Wiadomo za to, że w latach 1929-1935, a być może i dłużej był sołtysem wsi Kierzek. Próbował swoich sił jako domorosły „mleczarz”, zbierając śmietankę od rolników, mimo że nie posiadał na to stosownego zezwolenia, a na dodatek, jak opisywano w urzędowym memoriale z drugiej połowy lat trzydziestych, wygniata masło w fatalnych warunkach higienicznych. Działalność na tym polu była zresztą konkurencją wobec spółdzielni mleczarskiej „Zrozumienie” z Zawad[6].

Więcej o Aleksandrze Pieńdaku mówi nam jego publicystyka. Dziewięć listów do „Gazety Świątecznej”, jakie tam opublikowano w latach 1924-1934, posłuży do opowiedzenia o tym mieszkańcu Kierzka, którego nazwisko warto przypomnieć i umieścić w kontekście historycznym Kurpiowszczyzny lat 1918-1939.

Portret Autora – polityka, historia i tożsamość

Dziewięć listów Aleksandra Pieńdaka, które posłużą do analizy jego poglądów nie stanowią jednolitej tematyki. Pieńdak zabierał głos w różnych sprawach, począwszy od pisanego w 1924 r. wezwania do wspierania polskiego lotnictwa, a skończywszy na korespondencji z 1934 r. dotyczącej fatalnego stanu dróg na Kurpiach. Przy tej różnorodności tematycznej, da się jednak powiedzieć coś o autorze listów, co jakby mimochodem można z nich wyczytać.

Niewątpliwie rolnik z Kierzka odznaczał się gorliwą pobożnością i zdaje się, że żył na co dzień wyznawaną przez siebie wiarą katolicką. W jego listach znajdujemy liczne odwołania do Boga i przekonanie o religijności ludu kurpiowskiego. Jeden z opisów jaki zostawił, dobrze oddaje jego własne nastawienie: Pomimo ubogiej gleby mieszkańcy puszczy są weseli i razem z ptaszętami zanoszą korne modły do swego Stwórcy. Bo trzeba wiedzieć, że mieszkańcy puszczy Kurpiowskiej są bardzo pobożni. Lud puszczy Kurpiowskiej miłuje Boga i bliźniego, za wiarę gotów krew przelać[7]. W 1926 r., pisząc w obronie sakramentu małżeństwa stwierdzał: My, mieszkańcy puszczy Kurpiowskiej, stajemy wszyscy jak mur niezmożony w obronie sakramentu małżeństwa, w obronie wiary naszej świętej. Nie chcemy brać ślubów w sądach, w urzędach gminnych, nieraz może przed ludźmi wrogimi naszej Ojczyźnie kochanej. My chcemy Boga! Chcemy śluby składać w kościele przed ołtarzem. Jesteśmy narodem katolickim i wrogowie wiary św. nie przemogą nas swą przewrotnością. Rysem pobożności nie tylko Kurpia z Kierzka, ale i wielu z jego sąsiadów, a mówiąc ogólniej, całej ówczesnej katolickiej społeczności w Polsce był też kult maryjny. W wyżej cytowanej korespondencji Pieńdak oznajmiał wyraźnie o przywiązaniu do Matki Bożej, przypominając i wierząc, że to dzięki Niej Polacy obronili niepodległość w starciu z bolszewicką Rosją: uwielbiamy Matkę Boską, Królowę Korony Polskiej, która w chwili rozpaczy całego narodu polskiego wejrzała nań okiem miłosierdzia i pokonała gada piekielnego, który pełzł do serca Polski, do Warszawy. Słusznie postąpił naród polski, że z dziękczynieniem ofiarował berło Tej, która uratowała przodków naszych przed nawałą szwedzką, a nas przed nawałą bolszewicką[8]. Stosunek Aleksandra Pieńdaka do wiary i jego pobożność dobrze podsumowuje przysłowie, które sam cytował: „Bez Boga ani od proga”[9].

Oprócz religijności Pieńdaka, łatwo zauważyć jego zainteresowanie historią i polityką. Nawołując do zbierania ofiar na samoloty („latawce”) dla Wojska Polskiego, mieszkaniec Kierzka relacjonuje pogłoski o rozwoju lotnictwa w Związku Sowieckim i w Niemczech, wyrażając przekonanie o wrogości tych dwóch państw wobec Polski. Według niego Polska powinna tem bardziej mieć setki statków powietrznych, aby mogła śmiało stanąć przeciwko nieprzyjaciołom, którzy czatują na nią jak djabli na dobrą duszę, żeby ją porwać w swe szpony. Tak, niestety, czatują na tę naszą ukochaną Polskę bolszewicy i Niemcy[10]. Interesujący jest stosunek Pieńdaka do rządów, który zresztą, jak się wydaje, zmieniał się w czasie. O ile w 1924 r. Kurp ten okazywał zrozumienie, iż rządy w Polsce działają od niedawna, a więc należy je wspomóc jako społeczeństwo, o tyle dziesięć lat później wypowiadał się już krytyczniej. Wy, panowie, co dzierżycie władzę w ręku, co zmieniacie prawa państwa, nie myślcie, że wy, to państwo. Państwo to jesteśmy wszyscy: rolnik, rzemieślnik, robotnik, dopiero na końcu urzędnik. Bo gdyby rolnik nie pracował nad temi płodami, które są najpotrzebniejsze dla każdego, niktby w państwie nie żył – pisał i w dalszej części nawoływał do pamiętania o Bogu, którego miano wyrzucić z nowej konstytucji[11]. Wspominał o zaletach ludu z okolic Myszyńca, ale aby Kurpie mogli oddać ojczyźnie pożytek, trzeba było, jak dowodził, obchodzić się z nimi jak z obywatelami: Kurpie są waleczni, kochają Polskę i gotowi za nią krew wylać, ale chcą, żeby się z nimi obchodzono, jak z obywatelami, i żeby były dla nich ustanowione prawa sprawiedliwe, ojcowskie, a nie macosze, jak dotychczas[12].

W listach Aleksandra Pieńdaka widać też nawiązywanie do historii. Jego korespondencja, w której opisuje Ostrołękę i jej przeszłość jest wcale niezłym przykładem znajomości dziejów tego miasta, zwłaszcza powstania listopadowego, co do którego powołuje się zarówno na opowiadania starszych ludzi, jak i na wiedzę, którą musiał przyswoić być może w jakiś inny sposób, gdy wspominał nieudolność „jenerała Skrzyneckiego” i losy pomnika wystawionego przez Rosjan na pamiątkę bitwy rozegranej 26 maja 1831 r. Na marginesie opowieści o Ostrołęce, da się zauważyć niechęć do Rosjan wynikającą nie tylko z osobistych doświadczeń, ale także historii, bo na to wskazuje poniższy fragment listu, gdy mowa o usunięciu dawnego pomnika carskiego: Pomnik ten był upokorzeniem dla nas, Polaków. Stał po prawej stronie Narwi, gdzie się schodzą główne drogi z puszczy Kurpiowskiej i główna droga do Warszawy. Stał tam, jak djabeł na rogatce, do roku 1916; lecz przyszedł dzień, że go zburzono do szczętu. Teraz na tem miejscu zbudowany jest tartak parowy. Po zburzeniu tego potwora rossyjskiego lżej się zrobiło na sercu każdemu prawemu Polakowi, że już nie będzie patrzał na ten objaw wzgardy dla nas[13].

Na koniec tych krótkich uwag nad mentalnością Autora listów do „Gazety Świątecznej”, warto zauważyć, że nie należał on do grona chyba nadal licznego w okresie międzywojennym, które niechętnie przyznawało się do swojej kurpiowskiej tożsamości. Pieńdak czuł się obywatelem polskim (Otóż jako obywatel polski postanowiłem…[14]), a do tego właśnie Kurpiem, na co przynajmniej zdają się wskazywać tu i ówdzie wyrażane sformułowania podobne do tego: My, mieszkańcy puszczy Kurpiowskiej, czy gdzie indziej formułowane i cytowane wyżej Kurpie są waleczni, kochają Polskę i gotowi za nią krew wylać…, które odnosił chyba również do siebie.

Kronikarz kurpiowskiej rzeczywistości

Tyle o samym portrecie Autora i próbie jego scharakteryzowania. Spójrzmy na listy, jako po prostu na źródło wiedzy o Kurpiowszczyźnie przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Jest to źródło interesujące, wzbogacające naszą wiedzę jak zresztą i inne listy pisane przez Kurpiów do „Gazety Świątecznej”. Aleksander Pieńdak dość skrupulatnie opisywał otaczającą go rzeczywistość, której wspólnym mianownikiem była mówiąc najogólniej bieda. Pieńdak, zgodnie zresztą z tym, co promowała „Gazeta Świąteczna” wskazywał na problemy i środki zaradcze, aby poprawić los mieszkańców wsi kurpiowskiej. Nie dziwi więc np. wskazywanie problemu pijaństwa, z którym „Gazeta…” walczyła właściwie od momentu swojego powstania. Należał tu zresztą mieszkaniec Kierzka do dość licznego grona krytykującego Kurpiów za nadmierne spożycie alkoholu[15]. Według niego Zbrodnią jest także, że w państwie takiem, jak Polska, niezasobnem, bo nowoodbudowanem, w którem brak jeszcze chleba powszedniego, wyrabia się tak dużo gorzały, przez którą ludzie tracą mienie i zdrowie[16]. W innym miejscu alarmował o problemie braku drzewa budulcowego na Kurpiach, problemie, który przecież należał do kategorii żywotnych interesów dla mieszkańców tego biednego regionu[17].

Nie uszły jego uwadze także kurpiowskie drogi, których fatalna jakość była powszechnie znana. Jak poprawić ich stan? Recepta Pieńdaka była następująca: Rząd, co ma wydawać miljony na bezroboczych, powinien rozpocząć budowę bitych dróg, których bardzo brak w całej Polsce, choć może najgorzej w puszczy Kurpiowskiej. Roboty w Polsce nie powinno zabraknąć, bo Polska jest jako ten rolnik, co gdzieś założył nową gospodarkę, gdzie musi zrzynać i karczować pnie, krudować nieporuszoną od wieków ziemię. Polska jest tą nowo założoną gospodarką, gdzie brak bitych dróg i koleji, gdzie trzeba uporządkować rzeki, osuszyć błota i wiele, wiele wykonać. Słowem – moc zadań do wykonania, ale pomysłów na ich rozwiązanie sołtysowi Kierzka nie brakowało.

Podobnie zresztą diagnozował on inny ważny problem nie tylko zresztą kurpiowskiej wsi przed wojną, a mianowicie słomiane strzechy, które sprzyjały licznym, skądinąd często relacjonowanym w samej „Gazecie Świątecznej” pożarom. Według Aleksandra Pieńdaka w tej sprawie powinien działać rząd, a mianowicie: niech rząd nasz, zamiast nakazywać bielenie domostw wapnem, rozkaże stopniowo kasować strzechy słomiane, tak, żeby w ciągu dwóch, trzech lat nie było już ich w Polsce. Sowicie się to wynagrodzi[18]. Gdy dodamy do tego znakomitą polemikę w sprawie użytkowania torfu na Kurpiach (Trzeba to przyznać, że i torf może być użyteczny już to jako opał, już to jako pastwiska, łąki i pola. Ale pole to nigdy nie będzie urodzajne, chociażby przy dużym nakładzie kosztu i pracy[19]), otrzymamy miarodajny obraz niektórych problemów kurpiowskich wsi lat dwudziestych i trzydziestych. Listy do „Gazety Świątecznej” dają możliwość spojrzenia na owe problemy oczami samych Kurpiów, co samo w sobie jest niezwykle cenne.

Aleksander Pieńdak wart upamiętnienia

Niewątpliwie sołtys Kierzka w latach kiedy piastował tę funkcję musiał być znany wszystkim mieszkańcom tej wsi, a poprzez swoje korespondencje trafiał być może do świadomości niektórych Kurpiów z innych miejscowości. Warto przywracać pamięć o takich postaciach jak Aleksander Pieńdak czy Antoni Zadrożny. Być może należałoby ich w jakiś sposób upamiętnić w Kierzku? Niech powyższy tekst stanowi zaproszenie do upamiętnienia tych Kurpiów, którzy niegdyś „zostawili cepy w stodole” i chwycili za pióro. Kimś takim był niewątpliwie Aleksander Pieńdak.


______________

Przypisy:
[1] Czytelnik K., Z parafji Kadzidła na Kurpiach, „Gazeta Świąteczna” 1917, nr 1884.
[2] Archiwum Państwowe w Białymstoku, Urząd Wojewódzki Białostocki, Miesięczne sprawozdania sytuacyjne wojewody białostockiego za 1935 r., sygn. 82, k. 73.
[3] Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, t. V, województwo białostockie, Warszawa 1924.
[4] Nr 161. 1931 czerwiec 30. Obwieszczenie MSW o zmianie nazwy gminy Dylewo, Nasiadki i Wach, [w:] Kadzidło i okolice w źródłach historycznych, red. Ł. Gut, W. Łukaszewski, Kadzidło 2021, s. 325.
[5] A. Pieńdak, Bielenie domów czy krycie ogniotrwałe, „Gazeta Świąteczna” 1929, nr 2532.
[6] H. Tanianis, Wspomnienia, „Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego” 1994, t. 8, s. 248.; Nr 96. 1937 Listopad. Memoriał w sprawie stosunków w powiatach graniczących z Prusami Wschodnimi, [w:] Źródła historyczne do dziejów Kurpiowszczyzny 1789-1956, pod red. W. Łukaszewskiego, Truskaw – Żelazna Rządowa 2020, s. 294.; W. Łukaszewski, Z dziejów ruchu spółdzielczego na Kurpiowszczyźnie w II Rzeczypospolitej, [w:] Kurpiowszczyzna – kultura, historia, gospodarka. Wybrane zagadnienia, pod red. J. Gołoty i J. Mironczuka, Ostrołęka 2017, s. 196.
[7] A. Pieńdak, Z puszczy Kurpiowskiej, „Gazeta Świąteczna” 1934, nr 2780.
[8] Ibidem.
[9] Ibidem.
[10] A. Pieńdak, O lotnictwo polskie, „Gazeta Świąteczna” 1924, nr 2283.
[11] Idem, Z puszczy Kurpiowskiej, „Gazeta Świąteczna” 1934, nr 2780.
[12] Idem, Z pod Myszyńca w puszczy Kurpiowskiej, „Gazeta Świąteczna” 1929, nr 2522.
[13] Idem, Z Ostrołęki, „Gazeta Świąteczna” 1928, nr 2448.
[14] Idem, Z gminy Dylewskiej, „Gazeta Świąteczna” 1929, nr 2539.
[15] Por. Ł. Gut, Wyrzeczysko. Kurpie i alkohol w drugiej połowie XIX wieku, kurpie-historia-trwanie.blogspot.com [dostęp: 24.07.2022]
[16] A. Pieńdak, Z gminy Dylewskiej, „Gazeta Świąteczna” 1928, nr 2465.
[17] Idem, Z Puszczy – pustkowie, „Gazeta Świąteczna” 1928, nr 2452.
[18] Idem, Bielenie domów czy krycie ogniotrwałe, „Gazeta Świąteczna” 1929, nr 2532.
[19] Por. Ł. Gut, Karaska – historia torfem pisana, kurpie-historia-trwanie.blogspot.com [dostęp: 24.07.2022]

Autor: Łukasz Gut