wtorek, 6 sierpnia 2019

„Wspaniały lud – te Kurpie”! Reportaż z czerwca 1939 roku

Wrzesień 1939 roku to według słów jednego z historyków narodowa epopeja i największa tragedia w dziejach ojczystych[1]. Zanim jednak doszło do tragedii, zanim żołnierze polscy starali się wykonać niewykonalny obowiązek – obronę Polski[2], trwała już jedna kampania, toczona zaciekle przez wszystkie strony biorące udział w konflikcie: kampania propagandowa. Również Kurpie w ostatnich miesiącach pokoju stali się wdzięcznym tematem przedwrześniowej publicystyki.

Mieszkańcy miejscowości graniczących z Prusami Wschodnimi szczególnie, jak się wydaje, przeżywali narastającą atmosferę zbliżającej się wojny. Publicyści zgodnie zapewniali, że Kurpie to lud, na którym propaganda niemiecka nic wskórać nie zdołała[3]. Mimo takiego punktu widzenia, nie rezygnowano z oddziaływania na ludność z okolic Myszyńca, a także na czytelników z Warszawy czy Poznania, zapewnianych o bojowych nastrojach na pograniczu. Sięgano do przeszłości Kurpiów, by zilustrować ich patriotyzm i stawiano w szeregu z góralami podhalańskimi, jako wyróżniającymi się odłamami ludu spośród szarej masy chłopów[4].

(Kurpie przed wozem propagandowym Polskiego Radia. Źródło: "Antena" 1939, nr 25)
Rzeczywiście, biedny lud z ostrołęckiego okazywał patriotyzm już przed wojną. 29 czerwca 1939 r. w Myszyńcu odbyła się uroczystość przekazania armii ufundowanych przez mieszkańców trzech ręcznych karabinów maszynowych. O tym wydarzeniu szeroko rozpisywała się prasa, a Polskie Radio przeprowadzało relację, której można było posłuchać w całej Polsce.

Poniżej prezentuję reportaż z „Kuriera Warszawskiego”, w którym dziennikarz o inicjałach „H. K.” starał się przedstawić ówczesne nastroje, twierdząc, że wśród Kurpiów powszechnie panowały optymizm i pewność siebie. Poniższy tekst to świadectwo czasu, kiedy hasła zagrzewające do walki stały się elementem propagandy państwowej, by przypomnieć tylko najsłynniejsze: „Silni – zwarci – gotowi”. Często później krytykowane, miały w zamyśle doprowadzić do konsolidacji społeczeństwa polskiego u progu wojny, co właściwie się udało, choć klęska odwróciła radykalnie te nastroje[5].

Warto na koniec dodać, że jakkolwiek krytycznie nie patrzymy na ówczesne działania propagandowe sanacyjnego obozu rządzącego, to przecież nie były one zawieszone w próżni. Stanowiły próbę odparcia dla wrogiej propagandy późniejszych najeźdźców. Według jednego z badaczy, przedwojenne polsko-niemieckie zmagania propagandowe Rzeczpospolita przegrała[6]. To uwaga, o jakiej warto pamiętać, wszak generalicja, a przynajmniej jej część w 1939 r. nie żywiła złudzeń co do wyniku przyszłej wojny, jeśli Polska będzie walczyła w osamotnieniu[7]. Mimo to podjęto walkę.

Walkę propagandową podjęto wcześniej, a Kurpie, jak twierdził autor reportażu, kogo jak kogo, ale Niemca się nie bali.

_______________________


Wspaniały lud – te Kurpie

(Od specjalnego wysłannika „Kurjera Warsz.”)

Myszyniec, w czerwcu


Do ziemi Kurpiów, zamieszkałych tuż nad granicą wschodnio – pruską zawitał pewnego dnia samochód propagandowy Polskiego Radia.

Wielki wóz z instalacją elektro-akustyczną, z czterema głośnikami kierunkowymi o takiej sile, że głos ich dociera na 3 do 6 kilometrów. Te samochody radiowe (a jest ich trzy) krążą już po Polsce od dziewięciu miesięcy, przemierzyły blisko 20 tysięcy kilometrów, odwiedziły około 3 tysięcy miejscowości. Nadawały i nadają muzykę, śpiew, aktualne pogadanki z dziedziny obrony Państwa. Myślę, że w każdym małym miasteczku, w każdej wsi, choćby przy uczęszczanych szlakach położonej – wywoływały te wozy niemałą sensację, były „wydarzeniem” dnia, a potem – tematem rozmów na dobry tydzień. Cóż mówić o kurpiowskich stronach?

Te kurpiowskie strony, z Myszyńcem jako centrum, rozłożyły się wprawdzie tuż przy województwie warszawskim, wprawdzie stąd do Warszawy niedaleko, ale nikt tu niemal z tej wielkiej tajemniczej dla Kurpiów stolicy nie zagląda, mało kto się tym – nie waham się tak powiedzieć – wspaniałym ludem  nie interesuje. Dobrze więc się stało, że nie zapomniało o Kurpiach Polskie Radio.

("Kurpiowie przy mikrofonie" głos podpis powyższej fotografii. Źródło: "Radio dla Wszystkich" 1939, nr 28)
W ich dniu uroczystym, gdy Kurpie ofiarowały wojsku trzy karabiny maszynowe, samochód radiowy napełnił miasteczko dziarską muzyką i piosenkami wojskowymi, żywym słowem, co im mówiło o Polsce, o żołnierzu, o niepodległości, która takiej jest ceny, że przy niej wszystko inne nijakiej nie ma wartości.

Kurpie, gdy się rozlegała skoczna poleczka, przytuptywali i w uśmiechu szczerzyli zęby do swych kraśnych towarzyszek; gdy im mówiono o Ojczyźnie, o Bałtyku, o Niemcu, o tym, że ani grudki ziemi nie oddamy – słuchali uważnie i przytakiwali z powagą. Nie otwierali gęb w zadziwieniu, bo oni to wszystko dokumentnie rozumieją, bo ta Ojczyzna i ta wolność płynie im we krwi.

Kurp i wolność! Ten lud nigdy nie dźwigał jarzma pańszczyzny, ale zawsze żył swobodnie w swoich ongiś nieprzebytych puszczach. Gdy Szwed, co przed trzystu laty potopem zalał całą Rzeczpospolitą, w te się strony nieopatrznie zawieruszył, Kurpie prały najeźdźcę, aż zielone poszycie lasów poczerwieniało od krwi. Gdy w sto lat później zaczęli tu grasować Sasi, co chcieli wprowadzić Augusta Mocnego, i Szwedzi, co popierali Leszczyńskiego, Kurpie prały jednych i drugich. Oni tam nie wiedzieli, kto ma rację; wiedzieli jedno: ta ziemia jest polska, nie saska i nie szwedzka.

Tradycja ludu wolnego i bitnego nie zamarła wśród Kurpiów, mimo biedy i przeciwności losu; odwaga, rezolutność, fantazja w nich taka, że nie oni na panów z Warszawy, ale panowie z Warszawy na nich patrzą z zadziwieniem i niemal z otwartymi ustami... Tu chłop, co ma pięć mórg marnej ziemi, kupę dzieciaków i jedną krowę, co konia wypożycza do orki i na żniwa, jednym słowem: chłop boleśnie ubogi nie chce wziąć od ciebie papierosa. „Mom swoje!” – mówi. Tu chłopak piętnastoletni, co poza okoliczne wioski i to nędzne miasteczko nie wyjrzał, nie ucieka i gęby ze strachu nie rozwiera, gdy go zagabniesz, ale ci rezolutnie odpowiada i jeszcze sam zapyta: Jak się tam zyje w Warszawie?

A jak oni tańczą!

Małe, sześcio, ośmioletnie „pluskieweczki”, w barwnych strojach, jak kwiatuszki polne, młode, dorodne dziewczyny i dziarskie chłopaki pokazały nam, co to jest fantazja ludu polskiego. Patrzyli się na nich liczni goście z Warszawy, a one i oni bez żadnej tremy, z zachwycającym wdziękiem i lekkością, to znów z temperamentem, że aż się ściany trzęsły, tańczyli swoje „powolniaki”, „olendry”, „stare baby”, „zajączki”. Gdzież zawodowym tancerzom i tancerkom do nich!

Ks. Kłoskowski, przyjaciel i opiekun młodzieży kurpiowskiej, aż ręce zacierał z zadowolenia, a nam się oczy śmiały i ręce puchły od klaskania.

A wojna, a Niemce? Kurp, co nad granicą siedzi, jest przekonany, że wojny nie będzie.
– I ja tak myślę, gospodarzu, ale powiedzcie mi, dlaczego wojny nie będzie?
– A bo to one – i szeroki gest ku Prusom Wschodnim – się odwazą przyńść do nas? Niechby psysły...

U Kurpia to nie są przechwałki. Kurp się nikogo nie boi, a zwłaszcza Niemca. Jak to zwykle wśród ludu nadgranicznego, w dodatku wśród ludu tak ubogiego, znajdą się tacy, co się trudnią przemytem. Ma z tym kłopot nie tylko nasza straż graniczna, ale i niemiecka. Pewnego dnia postrzelili Niemcy Kurpia-przemytnika i rannego zabrali w głąb Prus, aż do Szczytna. Ze trzydzieści kilometrów od granicy. Tejże nocy czterech kompanów pojmanego przekradło się do Niemców, do Szczytna powędrowało, rannego wykradło i z powrotem do wsi rodzinnej, przez las zaniosło. Historia jak z awanturniczego romansu, a jednak prawdziwa.

– Tępimy przemytnictwo bezwzględnie – mówi mi oficer straży granicznej – ale przecież muszę powiedzieć: To fajne chłopaki!

Dobrze jest, że taki to właśnie lud, te „fajne chłopaki” zamieszkały nad pruską granicą.

H. K.

________________

Źródło: H. K., Wspaniały lud – te Kurpie, „Kurier Warszawski” 1939, nr 186 (wyd. wieczorne), s. 6.


Przypisy:
[1] P. Wieczorkiewicz, Rozważania o kampanii 1939 roku, [w:] Polski wiek XX. II wojna światowa, red. K. Persak, P. Machcewicz, Warszawa 2010, s. 9.
[2] T. Kutrzeba, Wojna bez walnej bitwy, Warszawa 1998, s. 5.
[3] T. Morawski, Z Radiem Polskim na „Kurpsie”. W krainie kolorów i dzieci, „ABC” 1939, nr 188, s. 5.
[4] W. Szumański, Rozważania „wojenne”, „Gazeta Robotnicza” 1939, nr 170, s. 6.
[5] P. Cichoracki, Konsolidacja społeczeństwa polskiego w obliczu wojny (marzec–wrzesień 1939 r.), [w:] Kampania polska 1939 r. Polityka – społeczeństwo – kultura, red. M. P. Deszczyński, T. Pawłowski, T. 2, Warszawa 2014, s. 72.
[6] G. Łukomski, Propaganda polska u progu II wojny światowej, [w:] Kampania polska 1939 r. Polityka – społeczeństwo – kultura, red. M. P. Deszczyński, T. Pawłowski, T. 2, Warszawa 2014, s. 171.
[7] Przekonuje o tym lektura chociażby Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom Tadeusza Kutrzeby i Stefana Mossora.


Autor: Łukasz Gut